osobliwy i jedyny w swoim rodzaju bazarek o warszawskim uroku. Praga. Swoją drogą nie wiem jak się udało właśnie Pradze, że Azjaci nie zdominowali sprzedaży jak na Żoliborzu.
Stragan z warzywami i owocami, i jeden osobliwy, mój ulubiony Sprzedawca. Powiedziałabym mistrz marketingu, obsługi klienta i aktor w jednej odsłonie. Posiada wszelkie dane o produktach, a to jakąś anegdotkę opowie, zawsze uśmiechnięty. Czyżby można mieć powołanie do sprzedawania marchewki? Właśnie tak! I obawiam się, że ekonomicznie też jest zaradniejszy niż niejeden biznesman, z kredytami, długami, niezapłaconymi fakturami...
Ale może nie o tym dziś...
Koło tego zadowolonego Sprzedawcy, w gorący dzień targowy, wylęgła się asysta w postaci jego- zakładam żony.
Owa niewiasta już nie była tak lekka i zwiewna jak małżonek. Był otyła, podobnie jak zaniedbana. A Pan Mąż nawet nie chciał rzucić spojrzenia w jej stronę. Spojrzenia za to nie skąpił innym klientkom- i tu myślę nie chodziło o zaczarowanie potencjalnych klientek w celu kupowania większych ilości zieleniny.
Jednym co się rzucało, to to, że owa Kobieta nie kochała siebie. Sprawiała wrażenie jakby w ogóle nie chciała istnieć, najlepiej wyparować. Jej brak miłości własnej powodował ambiwalentny stosunek także u męża. Często jak brak nam miłości do siebie oczekujemy wyrównania tej luki od innych. A to niestety idzie w inną stronę.
Cokolwiek, życzę tej Pani jak najlepiej!
Akt pierwszy, scena druga:
Mój Gość, aspirujący polityk, zjawił się u mnie po mokrej naradzie z innym aspirującym politykiem. Narodowcem. Organizatorem Marszu Czegoś Tam itd. I jedno rzuciło mi się podczas krótkiej konwersacji...a mianowicie, chcesz uświadamiać tłumy? Chcesz szczęśliwy naród? Zacznij od szczęśliwej jednostki, od siebie. Chłopaki doszli jednak do wniosku, że się poświęcą dla dobra sprawy...
Tak to już bywa z tymi politykami, mam nadzieję że będą kiedyś szczęśliwi ;)
enjoy
Mia A.
PS.
Obiecuję że następne hairy story będą radośniejsze;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz